Dobry Lekarz

Droga Bogno zważywszy na wątpliwy stan Twojej trzeźwości … Sądząc po składni zdań i opini jaką masz w Bydgoszczy muszę z głębokim smutkiem zmieścić się w kilku zdaniach, poprostu nie warto wdawać się chyba w dyskusję :) Rozumiem że jako człowiek głęboko uzależniony musiałaś gdzieś wylać swoje frustracje po tym jak nie zostałaś przyjęta do pracy… upss …
Bydgoszcz przeprasza …

trzeba fizycznie pracować,. to pomaga

Byłam tam i zgadzam się w 100%. Tania siła robocza z pacjentów. Opuścić się nie da tylko ucieczka wchodzi w grę. Dziećmi matek opiekują się nianie którzy są pacjentami. Na koniec „leczenia „jeśli uda się spełnić ich wygórowane warunki wyprania mózgu to raczej już dziecka widywać za często nie bedziecie powrót do rodzinnych stron to utrata wyleczenia. Bardzo niebezpieczne miejsce. Zero telefonów , widzeń aż nie okażą łaski listy tez znikają... każdy kto wyjdzie już nie żyje ... a tu kuku wiele lat trzeźwa i dobrze się wiedzie.

No cóż..... mogę z całą pewnością napisać, że pisała to osoba nie będąca w terapii, nie mająca zielonego pojęcia o leczeniu w społeczności terapeutycznej, nie potrafiąca przyjąć na klatę informacji zwrotnych od społeczności. Bzdury, bzdury jeszcze raz bzdury. Jestem matką syna leczącego się w Zapowiedniku, nie jest łatwo owszem , ale nigdy nie spotkałam się tam z jakąkolwiek agresją, werbalną czy nie daj boże fizyczną ze strony terapeutów. Uważam , że wręcz przeciwnie, skłaniają podopiecznych do wnioskowania moralnego, pokazując inną drogę. Przy przyjęciu niedozwolone rzeczny oddano mi natychmiast, kiedy mój syn dostawał paczki, a w nich coś czego nie mógł mieć, na wizycie mi to zwracano. Nie wiem skąd takie oszczerstwo o zawłaszczaniu cudzych rzeczy. Długi okres bez jakichkolwiek przepustek świadczy tylko i wyłączenie o tym jak pacjent nie radzi sobie z terapią, poprostu jest bo jest, ale się nie leczy, jest nieuczciwy wobec społeczności a na pewno oszukuje siebie. Ja zawsze mogłam liczyć na wsparcie od terapetów, zawdzięczam im wiele, bo życie i zdrowie mojego syna, a to najcenniejsze co mam. Kobieto post z daleka śmierdzi współuzależnieniem, a twój egocentryzm sięga zenitu. Szkoda słów, bo to bardzo dobry ośrodek, a przez takie osoby jak ty psujesz ciężką pracę terapetów i właścicieli, cudownych ludzi z pasją.
Mama Banana

Ciężko przejść obojętnie obok tak zaklamanej opini na temat ludzi i miejsca ktorzy dali mi nowe życie... Mi i mojej rodzinie.
Samo miejsce grono terapeutyczne i społeczność jest niesamowita.
Czas spędzony w nim uważam za jeden z najlepszych okresów w moim życiu. Wspaniałe warunki, doskonali terapeuci i fantastyczne relacje z ludźmi jakich miałam okazję poznać i zaprzyjaźnić. Wiedza jaką pozyskałam pozwoliła mi dostrzec jak wielki problem, jakim jest uzależnienie, mam i jak sobie z nim radzić. Oczywiście zasady i ciężka praca która przekłada sie na życie "na zewnatrz" jest kkuczem do sukcesu, ale ten ośrodek to doskonały początek. I dziś z pełną radością i wzruszeniem mogę powiedzieć że życie jest piękne!
Bardzo Pani współczuję bo chyba byla Pani zbyt leniwa aby iść na terapię na osób współzależnionych...

Odniosę się do tego co Pani wypisuje... Tak to prawda bardzo często tam wracam średnio raz w tygodniu... To dlatego ponieważ kocham to miejsce i tych ludzi dodam tylko żeby była jasność nie boję się życia na zewnątrz, świetnie sobie radzę. Pani wypociny tylko utwierdzają mnie w przekonaniu że niezawiele Pani wie o chorobie która jest śmiertelna i chyba nie zabardzo angażowania się Pani w terapię bliskiej osoby... Nigdy nie słyszałam z ust żadnego terapeuty odzywki które Pani zacytowala... Trochę poniosła fantazja ułańska...
O zgrozo kto by pomyślał żeby w ośrodku leczenia uzależnień gdzie leczy się średnio 70 uzależnionych osób występowały kradzieże?! No szok... :D
Szkoda mi czasu na odp na każdy argument, ale zagladanie komuś do portfela i poruszanie publicznie tematu dzieci to już skurwysynstwo...sugeruję maść na ból dupy...
Nie znam ludzi którzy tak bardzo poświęcili się aby pomagać osobom w problemie... Leczylam sie w Opaleniu i nigdy nie odmówili mi pomocy zawsze mogę zadzwonić porozmawiać...Krzyskow wraz z moim narzeczonym traktujemy jak rodzinę z czystym sumieniem mogę powiedzieć że ich kocham i nikomu tyle nie zawdzięczam. Są dla mnie autorytetami pod wieloma względami ale przede wszystkim uczciwości w tym co robią ogromem cierpliwości i wytrwałości w tym co robią za codzień. Ludźmi o ogromnych sercach.

Nie ma żadnej głównej terapeutki... Terapia polega na leczeniu w społeczności i tak wszyscy są równi... Każdy ma prawo głosu... Zdarzało się że miałam odmienne zdanie i nikt mnie za to nie ukamieniowal... Nie wiem skąd Pani zasięgbela opini ale mam wrażenie że piszę Pani o jakimś innym miejscu... Skoro twierdzi Pani że to widziała to z przykrością muszę podważyć Pani stan trzeźwości.